Chłodnik litewski, czyli moje ulubione danie wiosenno-letnie. Dobry chłodnik mogłabym jeść codziennie i jestem pewna, że by mi się nie znudził. Lubię różne wersje tej zupy, tak naprawdę jestem bardzo pobłażliwa w odniesieniu do chłodników i smakuje mi niemal każdy. Ale nie ten! Zupy zaserwowanej mi w Chatce Babuni nie nazwałabym nawet chłodnikiem litewskim, jak dla mnie kompletnie nieudane danie.
Popełniono tu kilka bardzo poważnych błędów, których nie mogę niestety ani pominąć, ani wybaczyć. Po pierwsze zupa smakowała jak rozwodniony, śmietanowy barszcz. Ten konkretny barszcz z Chatki Babuni – nie najgorszy, ale tylko w klasycznej wersji. Na powierzchni chłodnika unosiły się drobne oka tłuszczu, zupa pachniała mięsem i na zimno była wręcz niejadalna. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że chłodnik litewski może nie być wegetariański! W dodatku zupa z powodu dodanego barszczu zamiast słodko-kwaśna była pieprzna; z początku dało się wyróżnić jakieś inne smaki, ale z każdą łyżką moje kubki smakowe odczuwały mniej i mniej, ostatecznie czułam tylko pieprz.
To niestety nie koniec wad. Chłodnik litewski powinien być gęsty – na bazie zsiadłego mleka albo kefiru, maślanki; z dużą ilością startego ogórka i buraków. Zupa którą przyszło mi spożywać byłą zwyczajnie wodnista – o żadnym zsiadłym mleku nie było mowy – mogę się ewentualnie zgodzić, że była tam śmietana. Jednak na pewno nie była to gęsta śmietana. Startych buraków ani śladu, kolor zupy był zasługą barszczu. Ogórek był – owszem, ale raczej nie starty, a wyciśnięty(?). W każdym razie suchy jak wiór i w ilości śladowej.
Jako plus ewentualnie mogłabym wymienić rozmiar porcji – choć tak naprawdę wydaje mi się, że jest za duża. Wolałabym gdyby była mniejsza i lepsza. Także i ten plus jest marny.
Chłodnik litewski – 8,49 zł
Chłodnik litewski – Chatka Babuni (zamknięte) - Opinie i komentarze