Restauracji na starym rynku jest mnóstwo i to co najmniej po kilka o podobnym charakterze. Poznańskich jest chyba w dodatku najwięcej – w końcu turysta przyjdzie na rynek i będzie chciał coś miejscowego. Gospoda Poznańska to lokal z niewielką tradycją, jeszcze nie tak dawno był tam klub, ale nazwą zachęca, obiecuje coś zacnego, domowego i autentycznie lokalnego. Jakby pół Poznania, od pół wieku tu się stołowało… Zaglądając do środka przez okno, też można by pomyśleć, że lokal nienowy… Może niezbyt wyszukany, ale wnętrze wygląda na wysłużone. Ach, pozory..
Pierwsze wrażenie po wejściu raczej średnie. Wchodzę do lokalu o nazwie ewidentnie restauracyjnej, a tam na pierwszym planie bar. A na drugim majaczy parkiet – pozostałość po poprzednim klubie. Stolik znajdujemy sobie sami, obsługa raczej zwraca niewielką uwagę. Miejsce robi wrażenie podupadłego, opuszczonego i trochę zbyt przykurzonego. Znajdujemy sobie jednak stolik, z czystym obrusem, w ustronnym miejscu i robi się nawet przyjemnie. Pierwsze wrażenie zdaje się zostało przełamane, ale.. po chwili zjawia się kelner – niby miły, niby wszystko ok, ale jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie do końca pasuje do swojej roli – jakby zdecydowanie bardziej odpowiadało mu mieszanie drinków. Ale nie to przypomina mi o pierwszym wrażeniu – po zebraniu zamówienia kelner włącza nam… mecz. Nikogo w pobliżu nie ma – ewidentnie włącza go nam. Następuje chwila konsternacji, a po chwili pierwsze wrażenie wraca z całą mocą.
Myślę, że na to miejsce nikt nie miał zbytnio pomysłu. Wybrana została najprostsza droga – Poznań, więc sprawdzi się kuchnia poznańska – nazwa chyba nie pozostawia złudzeń. Nad wnętrzem nikt nie popracował, klimat zerowy, a wspomniany parkiet idealnie dopełnia marny wizerunek.
W karcie znajdziemy typową kuchnię poznańską – domowe jedzenie, mniej lub bardziej codzienne. Ceny dość przystępne, a porcje duże. Można się najeść, to pewne, ale raczej stawiają tu na ilość, nie na jakość.
Zdecydowaliśmy się na spróbowanie żurku, zraza po bambersku i kaczki po poznańsku. Poza kaczką nic nie zrobiło większego wrażenia. Zraz ok, smaczny i domowy, ale niczym się nie wyróżnił. Żurek w ilości ogromne, dość mdły i z zabójczą ilością kiełbasy. Kaczkę muszę pochwalić – naprawdę dobra! Delikatna, ze smacznym sosem, lepsza niż w niejednej cenionej restauracji. Słabo wypadły niestety dodatki – kapusta podana do kaczki i buraczki podane do zraza – oba podane na zimno, a nawet bardzo zimno (na kapuście można było znaleźć zastygnięty tłuszcz), na pewno nie po poznańsku. Smak raczej średni, choć ciężko to ocenić przy takim podaniu, ciężko było je choćby przełknąć.
Nie polecam, ogólnie miejsce dość przygnębiające i niezbyt smaczne, wątpię bym dała mu jeszcze jedną szansę. Tym bardziej, że poznańskich restauracji w okolicy rynku jest sporo i sporo z nich może pochwalić się smaczniejszym jedzeniem i milszą atmosferą.
Gospoda Poznańska
Stary Rynek 82, Poznań
Czynne: Nd-Czw: 09.00- 23.00; Pt-Sb: 09.00-00.00
WWW: http://gospodapoznanska.pl/
Kaczka po poznańsku – 39zł
Zraz po bambersku – 26zł
Żurek – 11zł
Od poniedziałku do czwartku z kartą Foodie Card jedzenie tańsze o 50%.
Gospoda Poznańska po raz pierwszy - Opinie i komentarze
Jedzenie bardzo niesmaczne. ZDECYDOWANIE odradzam! !
Dania ohydne mrożone -odgrzewane.Totalna porażka!!!
Nie polecam!!! Na żurek w chlebie czekaliśmy 40 min ,pomimo małej ilości osób w restauracji,pani pomyliła zamowienia i na drugi żurek czekaliśmy 20 min.Jedzenie średnio smaczne . Przyszłam zjeść do dobrej restauracji a najlepiej smakowało mi wino grzane.
Dania ohydne mrożone -odgrzewane.Totalna porażka!!!
Po prostu MASAKRA!!!!!!
Jedzenie zimne, ból żołądka murowany!!
Obsługa się stara i jest miła , ale kucharz totalne dno<!!!
Nie polecam!!!!
Witam, byłem tam jakiś czas temu. Przeżycie traumatyczne. Kaczka jak drewno, kapusta do kaczki wyciągnięta z lodówki i przepłukana gorącą wodą. Masakra!!
no ja niestety nie polecam. wczoraj byłam i zamówiłam tam filet z kurczaka grillowany w sosie grzybowym. co dostałam ? filet z dużą ilością przyprawy delikat, a sos nie był grzybowy tylko jakiś sztuczny śmietanowy.od wczoraj mam zarąbiste akcje z żołądkiem. i kit że kasza nie pasuje do grillowanego kurczaka. a grillowany kurczak zawsze kojarzył mi się i zawsze jadałam tylko przyprawionego pieprzem i solą – i był znakomity! a tu? „delikat” jadłam z surowym kurczakiem. tak – z surowym. NIE POLECAM!!!!!!
woow taki żurek z chlebka to bym zjadła 😉
mmm.. zapowiada się smakowicie 🙂