Zupę czosnkową do tej pory miałam okazję jeść tylko w Dąbrowskiego 42, żadnych złych doświadczeń nie miałam, spodziewałam się pysznej zupy z pełną naiwnością. Zupa serwowana w Cactus Factorii zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Nazwa krem nie została tutaj potraktowana w jakiś zobowiązujący sposób, ponieważ to co mi podano było po prostu mlekiem z czosnkiem.
Kiedy byłam dzieckiem nieraz zmuszano mnie do picia mleka z miodem i czosnkiem. Wspomnienia z tego okresu wróciły, byłam wręcz szczęśliwa, że miodu w zupie nie było, ale nadal: jadłam jak za karę. Dopóki były grzanki nie było to takie straszne, ale kiedy się skończyły po prostu mnie zemdliło. Nie dałam rady zjeść nawet połowy. Podjęłam decyzję o odłożeniu łyżki w momencie gdy na zupie zrobił się kożuch.
Wierzę, że chciano dobrze, że zupa była świeża, nie mówiąc już o tym, że na pewno miała zbawienny wpływ na odporność. Ale jednak to nie było to czego chciałam doświadczyć. Poza tym wydaje mi się, że jeśli ktoś podaje zupę mleczną, to powinien się nie kryć za sformułowaniem „aromatyczny krem” i zdobyć się na szczerość. Gdybym wiedziała że zupa jest na mleku, w ogóle bym jej nie zamówiła.
Może komuś zasmakuje, na pewno nie była niejadalna i na pewno się nią zatruć nie można. Ale nie było to coś co chciałabym jeszcze kiedykolwiek zjeść, a już na pewno nie na obiad, ewentualnie wyobrażam sobie wypicie czegoś takiego w wypadku wyjątkowo paskudnego przeziębienia.
Krem czosnkowy – La crema de ajo – 9 zł
W poniedziałki, wtorki i środy w lokalu można zjeść za pół ceny jeśli posiada się kartę Foodie Card
Krem czosnkowy – Cactus Factoria - Opinie i komentarze