Pizza Frontiera to lokal bardzo niepozorny, z zewnątrz nie wyróżnia się zbytnio, ot – kolejna osiedlowa pizzeria. Nie zwróciłabym raczej na nią uwagi. I byłby to mój ogromny błąd – można zjeść tam na pewno najlepszą pizzę na Ratajach, a śmiem twierdzić nawet, że najlepszą w Poznaniu! Bezbłędna, lepszej nigdy nie jadłam. Pizzeria jest maleńka, w środku zaledwie 3 miejsca siedzące, sezonowo 2 kolejne przed wejściem. Lokal stworzony z myślą o pizzy na dowóz, znajduje się w niezbyt zachęcającym pawilonie. W środku jednak jest schludnie, czysto i miło. Żadnych odstraszających plastików, troszkę kwiatów.. Jest przyjemnie, w miarę możliwości. Menu nie za długie – tylko pizza. Klasyczna włoska, turecka oraz grecka. Bardzo…
W menu Artemisa zmiany – już nie ma skomponowanych gotowych dań, ale trzeba samemu wybrać dodatki i danie główne. Niby pozytywnie, bo jest spory wybór – frytki, ziemniaki, pieczywo, warzywa gotowane, sałtaki, surówki, szpinak, ale z drugiej strony ceny poszły w górę. Wydaje mi się, że wraz ze wzrostem ceny zwiększyły się również porcje, co znowu przemawia na plus, ale jednak nadal trzeba za wypróbowane już dania zapłacić kilka złotych więcej. Zresztą też inaczej czyta się kartę gdy uświadomimy sobie, że za 4 maleńkie kotleciki mamy zapłacić trzydzieści parę złotych. Przełknęłam jednak tę zmianę i udało mi się w końcu coś wybrać. Wybór: Lamb Kofte, czyli kotleciki baranie z miętą (4…
W menu Taverny Artemis pojawiły się spore zmiany, między innymi pojawiły się nowe zupy, przynajmniej brzmiące dużo bardziej grecko. A smak? Miałam okazję spróbować dwóch nowych zup z oferty i powiem tak: jedna zupa kompletnie polska, druga grecka (przynajmniej w moim odczuciu laika). Kritharaki nazwę ma ciężką, na pewno nie polską, ale jeśli chodzi o smak spotkało mnie spore rozczarowanie. Po prostu zwykła zupa jarzynowa. Smak i zapach jak u babci. Zupa miała być przygotowana z warzyw sezonowych, co niestety chyba inaczej rozumiane jest przeze mnie i przez kucharza – według mnie maj to wcale nie jest miesiąc kalafiora, cieciorki, marchwi i pietruszki. A może jest? W każdym razie zupa prezentowała…
Podczas ostatniej wizyty w Artemisie udało mi się spróbować odrobiny tego dania od osoby towarzyszącej i postanowiłam pewnego dnia wrócić i zamówić właśnie wołowinę stifado, ponieważ wydała mi się zachwycająca. A więc wróciłam, zamówiłam i czekałam z radością i niecierpliwie. Po pierwsze danie wyglądało kompletnie inaczej niż ostatnim razem – było bardzo niewiele sosu, za to sporo mięsa, ziemniaki po grecku, którymi podczas poprzedniej wizyty się zachwycałam były przyrządzone zupełnie inaczej.. Po kolei: mięso dobre, choć mogłoby być bardziej miękkie, sos równie smaczny, ale trochę go mało. Tym bardziej że sos jest tutaj główną atrakcją, tym co nadaje smak. Na bazie wina i cebuli, tak piszą w karcie, ale smak ma…
Zupy szpinakowej nigdy nie jadłam, jakoś nie wydawoło mi się by ze szpinaku można było zrobić dobrą zupę. Chociaż sam szpinak uwielbiam. Bałam się chyba, że mogę dostać jakąś brunatną breję o smaku szpinaku z przedszkola. Jeśli chodzi o to co dostałam, a nie o moje wyobrażenia, to minus znalazłam tylko jeden: zupa była nieco przesolona – podobnie jak poprzednia zupa jedzona w tym miejscu, więc możliwe że przesalanie jest tu tradycją 😉 Zupa nie była zbyt gęsta, nie był to krem, ale lekka zupa. Z drugiej strony nie jest zbyt wodnista – szpinak jest bardzo dobrze wyczuwalny. Zupa ma niesamowity, zielony kolor, którego niestety nie udało mi się uchwycić na…
Baaardzo rzadko jadam desery w restauracjach, tak mniej więcej raz na rok i zwykle jest to szarlotka. Chyba pierwszy raz zamówiłam inny deser. W końcu grecka restauracja, to trzeba czegoś greckiego spróbować (choć w karcie były również szarlotki i serniki). Baklavy nigdy nie jadłam, ale miałam jakieś wyobrażenie na jej temat. Trochę inne niż rzeczywistość, niestety. Niestety głównie dlatego, że wymyśliłam sobie coś smacznego, a dostałam coś niesmacznego. Może z dodatkiem lodów lepiej by się to jadło (w karcie była opcja z lodami i bitą śmietaną), ale solo baklava okazała się ciężka do przełknięcia. Słodsza niż cukier, twarda jak kamień, cudem wcisnęłam w siebie ten kawałek, a później cudem nie miałam…
Jest to jedna z tańszych pozycji w menu w tym miejscu, nawet sałatki są droższe, więc chociaż może nie zakochałam się w daniu po samej nazwie to nie miałam za dużego wyboru jeśli nie chciałam wydać mnóstwa kasy na kawiarniane jedzenie. Pierwszym zaskoczeniem było to, że dostaliśmy przystaweczkę. Co prawda nie za smaczną i maleńką, ale zawsze. Trochę dziwną, to prawda: czerwona fasola ze startą marchewką i czosnkiem, a do tego 2 krakersy. No ale sympatyczny gest, choć ze strachu przed żołądkowymi kłopotami symbolicznie spróbowałam. Nie miałam problemów by zostawić resztę,. 😉 Sama tortilla prezentowała się całkiem przyjemnie, nie za mała, nie za duża, ładnie podana. Smak też nie najgorszy, ale…
Grecka restauracja, więc sałatkę grecką, w Polsce jakże popularną trzeba spróbować 🙂 Po pierwsze sałatka grecka z Taverny Artemis jest bardziej grecka niż w większości restauracji chociażby dlatego że nie jest zrobiona na sałacie, składa się z cebulki, pomidorów, ogórka i oliwek, no i rzecz jasna fety. Smak był naprawdę dobry – ser pycha – twardy, słony, po prostu dobrej jakości. Smutno mi było że oliwek było tylko pięć, bo dawno tak dobrych nie jadłam – czarne i z pestkami, zupełnie inny smak niż takie wydrylowane, rozmoczone popularne wersje. No smaczna sałatka, nic jej zarzucić nie mogę pod tym względem, ale niestety jest w wersji mini. Jako przystawka na pewno się…
Raz na jakiś czas pozwalam sobie na zignorowanie ceny i zamówienie steku. Niestety ciężko o dobry stek w poznańskich restauracjach, wołowina nie jest zbyt popularnym mięsem w Polsce, więc po pierwsze ciężko o dobre mięso, a po drugie ciężko o kogoś kto zrobi z wołowiny coś innego niż zrazy i żeby to jeszcze dobre było. Steki, które do tej pory jadłam w poznańskich restauracjach do złudzenia przypominały podeszwę – smakiem, wyglądem i konsystencją. Tym bardziej Artemis zasługuje na wielkie brawa, steki pyszne, soczyste, delikatne, świetnie przyrządzone. Pierwszy raz zamawiając stek ktoś w ogóle spytał mnie jak wysmażony ma być stek, mało tego dostałam taki jaki zamówiłam. Mięso w środku było pięknie…
Taverna Artemis – ul. Wroniecka 21 (zamknięte)
Lokal z zewnątrz bardzo niepozorny, trochę ukryty, łatwo go przypadkiem pominąć, a naprawdę warto do niego zajrzeć! W tymże lokalu Magda Gessler przeprowadziła swoje kuchenne rewolucje, wcześniej jak było nie wiem, ale teraz jest naprawdę fajnie. Miła obsługa, fajna atmosfera i pyszne jedzenie. Wystrój bardzo konsekwentny, bez przesady, swobodnie. Grecka muzyczka w tle, nie za głośno, nie za cicho. Czułam się dobrze, bez spinania się, choć restauracja do tanich nie należy. Obsługa była bezbłędna – szybka, miła, dyskretna, wszystko tak jak lubię. Ceny są wysokie, ale raz na jakiś czas warto sobie pozwolić na taki wydatek, bo jedzenie jest po prostu pyszne! Ale nie tylko o to chodzi, że smacznie, chodzi…