Zielone Słonie nadal są dla mnie miejscem nowym wśród poznańskich restauracji, a już zmiany w nich się pojawiają i to spore. I to na lepsze. Nadeszła wiosna również w Zielonych Słoniach – zmieniło się menu, wystrój, pojawił się ogródek. Bardzo lubię Zielone Słonie – przed zmianą również bardzo mi się w nich podobało i lubiłam jadać tam, szczególnie, że mam Foodie Card, a Zielone Słonie blisko uczelni, zatem mogłam często sobie pozwolić na odwiedzanie ich. Wydaje mi się, że rozumiem chęć odmiany tego miejsca – szczerze mówiąc już sama zaczęłam się trochę męczyć przychodząc tam – wystrój był bardzo przytłaczający, było ciemno, a przez to mało przestronnie. Mimo, że wszystko było…
Linguini – ul. Metalowa 4
Linguini jakoś mnie szczególnie nie kusiło, nie dość że daleko, to jeszcze jest to restauracja hotelowa, na stronie nie mogłam znaleźć cennika i obawiałam się kosmicznych cen. A teraz żałuję, że tego miejsca i tej kuchni nie odkryłam wcześniej. Zacznę od wystroju. Jak już wspomniałam – hotel i widać to w wystroju. Dyskretnie, elegancko, klasycznie. Bez jakichkolwiek ekstrawagancji – po prostu białe stoliki ładnie zastawione, bar i koniec. Ale za to można posiedzieć na ogródku, gdzie jest już mniej weselnie, czy bankietowo – jeśli ktoś nie lubi takich klimatów. Ja nie lubię przesadnej elegancji, ale w Linguini czułam się dobrze i swobodnie, wystrój na pewno nie był żadnym minusem – był…
Pizza Valpolicella, czyli z dodatkiem gorgonzoli i prosciutto, plus tradycyjnie z sosem pomidorowym i serem. Pierwsze wrażenie po otrzymaniu pizzy nienajlepsze. Cała pizza obłożona dodatkami, zero wolnej przestrzeni, a ciasto wygląda na dorodne. Wygląda troszkę zbyt fast foodowo, ja zdecydowanie cenię pizze na których nie ma mnóstwa dodatków, a ciasto musi być charakterystyczne, chrupiące, cienkie no i musi smakować po prostu! W Valpolicelli ciasto było nieco zbyt miękki, gumowate i pozbawione smaku. Okazało się nie być grubym niesłychanie, ale wcale to sytuacji nie uratowało – dużo dodatków plus cienkie ciasto to bardzo ryzykowne połączenie. Wszędzie tam gdzie dotarły dodatki ciasto było miękkie i niesmaczne. Samo w sobie nie było najgorsze –…
Miejsce to już od jakiegoś czasu mnie zastanawiało. Istnieje od zawsze, a nie znam nikogo kto bym tam chodził, sama też nigdy poważnie na temat wstąpienia tam nie myślałam. Odrobinę może odpycha z zewnątrz swą ponurością i ciemnymi barwami. Valpolicella kojarzyła mi się trochę z elegancją, trochę z wysokimi cenami, ale przede wszystkim z jakąś minioną epoko w Polskiej gastronomii. Podczas gdy tak sobie myślałam z nieba spadł mi Poznań Za Pół Ceny i Valpolicella właśnie wśród restauracji biorących udział w akcji. W innych okolicznościach pewnie wcale bym nie dotarła w to miejsce. Pierwsze co rzuciło się w oczy to wysokie ceny. Zupa kilkanaście złotych, pizza powyżej 30, makaron i dania…
Długo nie mogłam się zabrać żeby napisać coś o tym miejscu. Mam z nim same mieszane uczucia – nic nie było świetne, ale też nic nie było tragiczne. Rozczarowało mnie trochę to miejsce, spodziewałam się pysznej kuchni i fajnej atmosfery, a wszystko było takie „nie do końca”, ale może po kolei. Mała Italia jest naprawdę mała – 5 stolików i bardzo mało przestrzeni. Wszystko wygląda ładnie, ale co do wygody mam już zastrzeżenia, podobnie do prywatności. Siedziałam przy malutkim stoliku, który wyglądał naprawdę sympatycznie, ale niezbyt się nadawał do spędzania przy nim czasu – po pierwsze zwisała nad nim wielka żarówka, która zawieszona była na wysokości głowy osoby naprzeciwko, także musiałam…
I jest pysznie! Zdecydowanie lepsza niż pizza, którą jadłam wcześniej w tym miejscu. Zniknął smak i zapach drożdży, a także surowe ciasto 🙂 Pizza prosta i smaczna. Mało składników, tak jak lubię, ciasto cienkie, chrupiące, a wewnątrz lekko puszyste. W porównaniu z tym co było wcześniej, różnica jest ogromna! Czuć świeżość tej pizzy, dobre składniki, dobry sos własnej roboty. Mając taką pizzę ma się naprawdę duży magnes na klientów. Ja będę wracać, Bazylia & Oregano ze swoją pizzą trafia na moją listę pod tytułem „najlepsza pizza w Poznaniu” i jest w pierwszej piątce. Jest smaczna, a przy tym wyróżnia się czymś, jest charakterystyczna, nie ginie na tle wyrobów innych pizzerii. Dobre ciasto…
Bazylia & Oregano- ul. Wysoka 12 (po „Kuchennych Rewolucjach”)
Przy okazji ostatniej wizyty nie bardzo miałam co chwalić, tak więc wiadomość, że w lokalu odbędą się „Kuchenne Rewolucje” bardzo mnie ucieszyła. Tym bardziej, że choć jedzenie nie zachwycało, to jednak obsługa wzbudziła moją ogromną sympatię. Miejsce jak można się spodziewać – odmienione. Odświeżona zarówno karta dań, jak i wnętrze. Właściwie teraz to można już się tylko zachwycać, naprawdę miłe miejsce, a kuchnia zdecydowanie lepsza niż przedtem. Stoliki ładnie zastawione, wszędzie świeże zioła, przyjemniejsza kolorystyka, wnętrze nie jest już tak przytłaczające, ale świeże i pięknie oświetlone – po prostu przyjemnie można spędzić tu czas. Nie jest przesadnie elegancko, ale też nie jest to podrzędna pizzeria (a wcześniej właśnie takie wrażenie odniosłam),…
Kolejne dwie pizze. Zacznę od tej na której temat mam niewiele do powiedzenia, czyli peperoni, ale najpierw kilka uwag ogólnych. Tym razem pizza była jedzona w lokalu, a nie zamówiona – zdecydowanie warto się tam przejechać jeśli nie mieszka się daleko. Pizza jest przepyszna, w wersji na świeżo o niebo lepsza niż z dowozem, a nawet z dowozem jest pyszna. Cienkie ciasto, naprawdę dobra. Dobre składniki, a to w pizzeriach specjalizujących się w pizzach fast foodowych wcale nie jest standard. Po raz kolejny polecam po prostu „pizzę z raprtoriusa”, ogólnie, nie żadną konkretną. Peperoni – salami, papryka, papryczka peperoni Ledwo udało mi się zjeść kawałek, jeśli chodzi o smak, to powiedziałabym…
Drugie podejście do pizzy z Paderewski Restaurant. Wrażenie już nie tak oszołamiające jak za pierwszym razem, ale nadal pozytywne. Oczekiwania miałam ogromne, więc i bardziej byłam wyczulona na niedociągnięcia. Pescatore – anchois, tuńczyk, kapary. Dwie rzeczy nie dawały mi spokoju – po pierwsze ciasto. Już drugi raz wyrośnięte nierówno – z jednej strony bardzo cienkie, z drugiej zdecydowanie grubsze, żeby nie powiedzieć po prostu grube. Nie wiem czego to kwestia – czy odpowiedniego rozciągnięcia ciasta, czy obracania pizzy w piecu – w każdym razie, jeśli to jest standard, a nie jednorazowy przypadek, to ktoś powinien spróbować rozgryźć tę zagadkę. No i jak to ocenić – połowa pizzy na cieście cienkim była…
Viva Pomodori – ul. Fredry 3
O Viva Pomodori słyszałam już wiele, dużo dobrego i cały czas planowałam się tam wybrać, ale niestety Jeżyce były mi kompletnie nie po drodze. No ale stało się to co się zwykle nie staje – restauracja przyszła do mnie 🙂 Z Rynku Jeżyckiego na Fredry, czyli jakieś 100 metrów od mojej uczelnie – czego chcieć więcej? Największym plusem jest.. jedzenie. Naprawdę dobra pizza, ciekawe dania, wszystko świeże i pięknie pachnące. To chyba najbardziej aromatyczne miejsce w jakim byłam. 🙂 Ceny według mnie rozsądne i zdecydowanie adekwatne do tego w Viva Pomodori jest serwowane. Najprostsze makarony kosztują już kilka złotych, więc każdy znajdzie coś na swoją kieszeń. Ciekawa karta i jeszcze ciekawsze…