Jest to jedna z tańszych pozycji w menu w tym miejscu, nawet sałatki są droższe, więc chociaż może nie zakochałam się w daniu po samej nazwie to nie miałam za dużego wyboru jeśli nie chciałam wydać mnóstwa kasy na kawiarniane jedzenie. Pierwszym zaskoczeniem było to, że dostaliśmy przystaweczkę. Co prawda nie za smaczną i maleńką, ale zawsze. Trochę dziwną, to prawda: czerwona fasola ze startą marchewką i czosnkiem, a do tego 2 krakersy. No ale sympatyczny gest, choć ze strachu przed żołądkowymi kłopotami symbolicznie spróbowałam. Nie miałam problemów by zostawić resztę,. 😉 Sama tortilla prezentowała się całkiem przyjemnie, nie za mała, nie za duża, ładnie podana. Smak też nie najgorszy, ale…