Trwa właśnie kolejna edycja Tygodnia Restauracji Groupona, w której zawsze uczestniczę i dzielę się wrażeniami – jak dotąd tylko pozytywnymi. Akcja zdecydowanie warta uwagi – z dużym rabatem można wypróbować jedne z najlepszych poznańskich restauracji. Wybór jest ogromny, każdy znajdzie coś dla siebie. My tym razem zrezygnowaliśmy z elegancji i w pierwszej kolejności wybraliśmy się do Maroko Slow Food, które mieliśmy na oku już od jakiegoś czasu. Kuchnia marokańska w Poznaniu dostępna jest od stosunkowo niedługiego czasu – w zeszłym roku na kulinarnej mapie pojawiły się dwie specjalizujące się w tej kuchni restauracje. Maroko Slow Food, to maleńki lokal, raptem pięć stolików, mała salka. Znajduje się na uboczu, przez co troszkę…
Farfalle z kuczakiem, a do tego ser lazur, warzywa (brokuł, kalafior, marchewki) w sosie śmietanowym. Pychota! Jak tylko danie zobaczyłam wiedziałam że mu nie podołam, porcja co najmniej dla dwóch głodnych osób, tudzież dla kobiety i mężczyzny 🙂 Naprawdę wielkie danie! Ale baaaardzo smaczne, nie mogę powiedzieć żeby idąc na ilość ktoś zapomniał o jakości, jak to często się zdarza. W stosunku do ceny więc wszystko wygląda przyzwoicie, może marnowanie jedzenia, ale na pewno nie marnowanie pieniędzy. Pozytywnie zaskoczyło mnie to danie i to kilka razy, ale od początku. Po pierwsze ser pod którym danie było zapieczone – nie był ani gumowy, ani bez smaku, więc jak na restaurację i ser…
Piatto Bianco – ul. Rybaki 20A
Ktoś mi kiedyś wspomniał o tym miejscu w kontekście pizzy, czy makaronu i od tego czasu mi chodziło po głowie uporczywie. Na stronie sobie jeszcze zdjęcia pooglądałam i stwierdziłam, że fajnie i jeszcze bardziej mi chodziło. W końcu się wybrałam. Po pierwsza, wyobrażałam sobie coś zupełnie innego 🙂 Oglądając zdjęcia stwierdziłam, że to jakaś spora piwnica, a okazało się że to jedna sala, czyli 4 stoliki. Może być to plus, ale może być też minus. Plus, bo było przytulnie i oryginalnie, a minus dlatego, że za każdym otwarciem drzwi robiło się okropnie zimno, a po drugie dlatego, że zapachy z kuchni były tak silne, że do dziś mogę je sobie przypominać…