Zielone Słonie zmieniają się nieustannie – ostatnio pisałam o zmianie wystroju i zmianie karty, tym razem właściciele zdecydowali się na wycofanie wielu charakterystycznych dań i zastąpieniem ich czymś kompletnie z innej bajki. W tej chwili w Zielonych Słoniach nie zjemy już słynnej pizzy, z karty zniknęły również sporo dań, które do nowego profilu restauracji jak najbardziej mogłyby pasować. To co się rzuca w oczy po sięgnięciu po kartę to po pierwsze jej długość, a raczej krótkość – wybór jest niewielki, co zwykle jest plusem…
W przypadku tego konkretnego menu wcale nie jestem pewna, czy nie powinno ono zostać wzbogacone o kilka pozycji. I nie mówię tu o braku różnorodności, ale o tym, że w karcie brakuje prostych, klasycznych dań (choćby w nowej aranżacji). Nowa karta wydaje mi się trochę przekombinowana. Dużo bardziej podobała mi się ta poprzednia, w której znalazło się wiele interesujących i niecodziennych dań, ale też kilka pizz, sałatki etc. To co trzeba wymienić jako plus, to osobne menu dla dzieci oraz menu śniadaniowe obowiązujące do godziny 12.
Niestety kolejną zmianą są ceny. W tym momencie zwyczajnie nie mogłabym sobie pozwolić na wyjście do Zielonych Słoni gdyby nie FoodieCard. Same podwyżki można jeszcze ostatecznie przełknąć, ale porcje serwowane obecnie są zdecydowanie mniejsze niż wcześniej. Fakt – ładnie podane itd, ale wcześniej w Zielonych Słoniach wcale nie wrzucano jedzenia na talerz jak leci, a jednak dało się jako tako najeść jednym daniem.
W trakcie tej wizyty zamówiliśmy zupę kalafiorową, chłodnik litewski z jajkiem przepiórczym, penne z wołowiną i grzybami leśnymi oraz polędwiczkę wieprzową w boczku w sosie z zielonego pieprzu z pieczonymi ziemniakami, glazurowaną marchewką oraz pure z cebuli. Zupy przepyszne! Zarówno najlepszy krem kalafiorowy jaki w tym roku jadłam, jak i chłodnik! Pierwsze danie bardzo zaostrzyło apetyty, oczekiwania względem reszty wzrosły, nie powiem.
Drugie danie nie było już takie zachwycające jak pierwsze. Makaron nie należał do najlepszych – sos był za słodki, wołowina gryzła się z grzybami (kurkami) – nie polecam tego dania, sama też będę się od niego trzymać z daleka. Polędwiczka okazała się zdecydowanie smaczniejsza – delikatna, aromatyczna, pure wręcz powalające, ale z kolei porcja była po prostu za mała. Pieczone ziemniaki, to co najmniej 2 ziemniaki – taka moja logika, a dostałam 3 plasterki na których umieszczono mięso. Glazurowana marchewka była bardziej ozdobą niż częścią dania. Nie byłam zachwycona również sosem – smaczny, faktycznie, ale powinien być gęstszy, bardziej zredukowany i nie powinien „zatapiać” reszty jedzenia – wcale mnie nie ucieszyło, że cebulowe puree się w nim rozpuściło, a ziemniaki zamokły.
Nadal jest smacznie i dobrze, nadal będę przychodzić i cieszą mnie nadal ciekawe pozycje w karcie. Jednak uważam, że było lepiej. Smaczniej, przystępniej, każdy mógł znaleźć coś dla siebie w karcie.. Teraz nie jest to już miejsce dla każdego, które bym tak często i entuzjastycznie zachwalała. Zmiany są dobre, ale w tym wypadku trochę ich zbyt wiele. Miejsce nadal jest godne polecenia, ale w nowej aranżacji i z nowym menu oceniam je już nie tylko jako miłą pizzerię, w której podają również ciekawe dania, ale jako restaurację z wyższej półki – dlatego należałoby się spodziewać czegoś więcej.
Chłodnik litewski z jajkiem przepiórczym – 10 zł
Krem z kalafiora z prażonymi migdałami -11 zł
Penne z wołowiną, grzybami leśnymi, cebulą i świeżą natką pietruszki – 32 zł
Polędwiczka w boczku z pieczonymi ziemniakami, puree z cebuli, glazurowaną marchewką i sosem z zielonego pieprzu – 35 zł
Zielone Słonie
Ul. Ratajczaka 18
Czynne od poniedziałku do piątku od 9 do 22, w weekendy od 10 do 22.
WWW: www.zieloneslonie.pl
W poniedziałki z kartą Foodie Card jedzenie tańsze o 50%
Wizyta w Zielonych Słoniach (zamknięte) - Opinie i komentarze
Odwiedzam restaurację Zielone Słonie bardzo często i śledzę wszystkie zachodzące tam zmiany. Podpisuję się pod powyższym komentarzem w związku z nieprawdziwymi informacjami. Obecne menu jest moim zdaniem dużo ciekawsze od poprzedniego, a brak pizzy (pomimo, że była genialna) rekompensuje na przykład karkówka confit, czy krewetki w sosie z masła i wina. Przede wszystkim na pochwałę zasługuje jakość i sposób podania mięs. Jeśli chodzi o ceny, nie uważam ich za wysokie, są adekwatne. Proszę przejść się po innych dobrych restauracjach i porównać cenę i jakość. Polecam lepiej poznać menu i nauczyć się kultury jedzenia.
Każdy oczywiście ma prawo do swojego zdania – ja swoje wyraziłam w poście. Być może jeszcze się przekonam co do słuszności zmian, na razie jednak taki wybór kierunku po prostu troszkę mnie dziwi.
Zielone Słonie chyba powinny zostać serdecznie przeproszone za zbyt wiele niezgodności w opisie. Godziny otwarcia są zdecydowanie inne, a menu śniadaniowe jest i dla najmłodszych również też – wprowadza Pani w błąd przyszłych klientów. z tego co mi wiadomo a bywam dość regularnie to wspomniany makaron – upewniłam się jeszcze na stronie – podawany jest z borowikami…a nie kurkami.
Pisałam tylko o tym co widziałam – informacje co do śniadań oraz menu dla dzieci zostaną zmienione, podobnie godziny otwarcia, o których nie wiedziałam, że są nieaktualne. Co do dania – na stronie zamieszczona jest informacja o grzybach leśnych, zaś na talerzu zdecydowanie znalazły się kurki.
W imieniu całego zespołu Zielonych Słoni, mam nadzieję że przekona się Pani do naszej nowej karty. Proszę koniecznie spróbować deserów: Panna Cotta jest fantastyczna, tak samo mus czekoladowy na ciastku orzechowym. Co do śniadań i wizyt dzieci to w tym temacie nic się nie zmieniło! A nawet poprawiło! Z tymże śniadania serwujemy tylko do godz. 12, w związku z czym mamy zupełnie osobne karty śniadaniowe, a dla dzieci przygotowaliśmy osobne małe karty menu.
Na pewno nie jest to ostatnia wizyta w Słoniach, być może kolejne będą bardziej satysfakcjonujące 🙂 A jeśli chodzi o śniadania oraz menu dla dzieci – niepotrzebnie zasugerowałam się ich brakiem w karcie głównej oraz na Państwa stronie. Przepraszam, a informacje w poście zostaną skorygowane.
ale ładna nazwa 🙂 chociaż potrawy nie zachęcają.
Pracuję blisko Słoni i zawsze kiedy tamtędy przechodzę zastanawiam się co może skłaniać ludzi do jedzenia w przejściu, nawet rośliny nie zachęcają, nie byłam, więc nie oceniam, jednak znajomi też nie mieli pozytywnych opinii na temat tego miejsca. Nigdy też nie widziałam tam tłumów, ale widać, że właściciel się stara, zawsze podlewa rośliny i poprawia donice 🙂
Zgadzam się z tym wpisem. Rzeczywiście, poprzednie menu Zielonych Słoni było wg mnie lepsze, bardziej proste. Nawet już przebolałbym brak pizzy, ale inne jedzenie, poprzednio było ciekawsze, może nieco mniej wykwintne, albo wykwintnie brzmiące.